*Piotr*
- Dzięki. - Powiedziała bez jakichkolwiek uczuć i niemal wybiegła z mieszkania trzaskając drzwiami. Siedziałem zdziwiony zachowaniem Martyny, ale zaraz wstałem i zacząłem ją szukać. Z biegu ubrałem buty, które stały przy drzwiach i wyszedłem. Myślałem, że może poszła do ogrodu ale tam jej nie było. Wróciłem zmarznięty do domu i chwyciłem telefon z półki pełnej różnych papierów. Na jego ekranie było zdjęcie Martyny. Wybrałem numer, zadzwoniłem raz, drugi, trzeci ale bez żadnego efektu. Dopiero kiedy usiadłem na kanapie i spojrzałem na stojący na przeciwko fotel zobaczyłem torbę dziewczyny. Nic dziwnego, że nie mogłem się dodzwonić. Poszperałem w niej trochę i znalazłem jej telefon. Zacząłem się trochę martwić. Było ciemno, zimno i na dodatek z Martyną nie było żadnego kontaktu. Nie wiedziałem gdzie jest i co się z nią dzieje dlatego pomysł szukania jej po całym mieście byłby bez sensu tym bardziej, że nie miałem pojęcia gdzie zacząć.
*Martyna*
Błądziłam po parku bez żadnego celu. Czułam się zdradzona przez najbliższą mi osobę. Codziennie pytałam co dzieje się w stacji, a on codziennie mnie okłamywał. Niby jak mogło być wszystko dobrze, skoro z tym człowiekiem nic nie jest w porządku? Góra jest taki sam jak mój ojciec, zimny i bez serca. Akceptuje jedynie samego siebie... Szłam jedną z alejek, a po policzku spłynęła mi łza. W pewnym momencie minął mnie mężczyzna.
- Martyna? Czemu płaczesz? - Zatrzymał się. Spojrzałam na jego twarz, był to Adam.
- Cześć, nie... Wydaje Ci się. - Odparłam ochrypłym głosem i otarłam policzek. Tak naprawdę nie chciałam rozmawiać, a tym bardziej z Adamem. Chciałam po prostu zostać sama ze sobą.
- Dobra, ale czemu o tak późnej porze wychodzisz? - Chłopak zrezygnował z poprzedniego pytania wiedząc, że i tak nie powiem mu prawdy. - No i w ogóle gdzie jest Piotrek i jak mógł zgodzić się, żebyś sama chodziła po parku w nocy? On już kompletnie oszalał?
- Nie wie, że tu jestem... Zresztą nie ważne, widzę że się gdzieś śpieszysz.
- Pokłóciłem się z Basią, bo uważa, że za późno wracam. Ale dla Ciebie zawszę znajdę czas. - Uśmiechnął się i poszliśmy usiąść na pobliskiej ławce.
- Jesteś naprawdę kochany. - Moje kąciki ust lekko się podniosły. Opowiedziałam Adamowi o całej tej nieprzyjemnej sytuacji. - I co byś zrobił na moim miejscu? Udawał, że nic się nie stało...?
Przerwał nam telefon chłopaka.
- Odbierz, to pewnie Basia. Przepraszam, że Cię zatrzymałam. - Powiedziałam.
- Racja powinienem już iść, a Ty wracaj do domu. Wszystko się ułoży. - Odparł i raz jeszcze się uśmiechnął.
- Dobra idź już, bo Basie zdenerwuje się jeszcze bardziej. - Wstałam z ławki i lekko go popchnęłam. Odszedł odbierając telefon.
- Adam, gdzie Ty do cholery jesteś! - Usłyszałam głos Basi. Zaśmiałam się i poszłam w stronę domu...
Kilka minut później byłam już w mieszkaniu. Myślałam, że Piotr może już śpi, a jednak podszedł do mnie.
- Gdzie byłaś? - Oparł się o ścianę. Ściągnęłam kurtkę i powiesiłam ją na wieszaku. Szłam do łazienki, jednak po chwili poczułam ciepło na dłoni.
- Płakałaś? - Chłopak złapał mnie za zimną jak lód rękę i spojrzał na moje czerwone i podpuchnięte oczy. Ja za to spojrzałam na jego usta, jednak po chwili spuściłam wzrok na podłogę i delikatnie wyszarpnęłam swoją rękę. Po policzkach spłynęły mi kolejne, dwie łzy... Po półgodzinnej kąpieli wyszłam z łazienki i położyłam się na kanapie. Zamknęłam oczy i myślałam o dzisiejszym dniu. Usłyszałam kroki Piotra, a zaraz potem poczułam na swoim ciele koc. Pewnie myślał, że śpię... Kilka minut później, zasnęłam.
___________________________________________________________________
Miało być dłuższe ale zabrakło mi pomysłu ;(
Wiecie, już chyba od dwóch tygodni myślę nad rozpoczęciem całkiem nowego opowiadania, ale raz mi się ten pomysł podoba, a potem nie i sama nie wiem co mam zrobić... Z tego powodu chyba nie potrafię już napisać rozdziału dobrze. Dzisiaj miałam kompletną pustkę...
Z jednej strony mam wiele pomysłów na to nowe opowiadania, a z drugiej szkoda mi zostawić to i czuje się z tego powodu fatalnie. Myślałam, że może przejdzie mi po kilku dniach ale nie potrafię się z tym uporać... Może Wy mi jakoś doradzicie?
Może napiszcie w komentarzu swoją opinię, albo jakieś pomysły, bo ja już nie wiem...
Natalia