CZYTASZ = KOMENTUJESZ!

poniedziałek, 26 maja 2014

3. Niespodziewana wizyta

*Piotr*
Martyna zaczeła płakać, nie odzywała się. Była przestraszona. Zacząłem również szarpać tego całego Marcina.
- Zostaw Martyne! - krzyczałem.
Nagle przyszła ochrona, widząc to chłopak puścił Martyne. Wychodząc powiedział.
- Jeszcze z tobą nie skończyłem!
Podbiegłem do dziewczyny, która siedziała w koncie. Była cała zapłakana i wystraszona.
- Choć wychodzimy stąd. Dzisiaj przenocujesz u mnie - powiedziałem z troską.
W drodze powrotnej Martyna nie odzywała się. Próbowałem ją pocieszyć, obejmując ją. Po kilku minutach byliśmy w domu. Martynka usiadła na kanapie i znów płakała. Usiadłem koło niej.
- Dlaczego on Cię tak traktuje? - zapytałem ze smutkiem.
- Nigdy taki nie był. Od pewnego czasu zaczął pić, a kiedy jest pod wpływem alkoholu jest zupełnie innym człowiekiem. To nie był pierwszy raz - powiedziała zrozpaczona Martyna.
Po tym czego się dowiedziałem zabrakło mi słów.

*Martyna*
Nie mogłam uwierzyć w to co się przed chwilą stało. Przytuliłam się do Piotrka i pocałowałam w policzek.
- A to za co? - zapytał uśmiechnięty.
- Za wszystko - odpowiedziałam.
Wtuliłam się w jego ramię i momentalnie zasnęłam.

*Następnego dnia*
Obudziłam się wcześnie, jeszcze przed Piotrkiem. Ubrałam się i wyszłam. Zostawiając kartkę z napisem ''do zobaczenia w pracy''. Poszłam do swojego mieszkania. Kiedy otwierałam zamek w dzwiach, bałam się co za chwilę zobaczę. Przecież mieszkałam razem z Marcinem. Nie chciałam tu zachodzić ale musiałam przebrać się w czyste ubranie.
W mieszkaniu nikogo nie było. Był tylko wielki bałagan.
Wzięłam pierwsze lepsze ubranie z szafy, przebrałam się i poszłam do pracy.

*pół godziny później*
- Martynka! - usłyszałam głos Piotrka - czemu poszłaś tak wcześnie, przecież zawiózł bym cię.
- Wiem, przepraszam. Musiałam jeszcze zajść do swojego mieszkania.
Staliśmy jeszcze przez chwile. Na parking szpitala wjechał Wiktor.
- A co wy tu jeszcze robicie? Zaraz zaczynamy!
Poszliśmy się przebrać.
Przez następne 30 minut nic szczególnego się nie działo. W pewnym momencie ktoś zawołał.
- Martyna do Ciebie!
Obróciłam się i zobaczyłam chłopaka z bukietem róż, był to Marcin.
---------------------------------------------------------------------------------------------
Marcin wkracza do akcji :)
Dziękuje za przeczytanie!

1 komentarz: