CZYTASZ = KOMENTUJESZ!

środa, 5 sierpnia 2015

Rozdział 40. Zacznijmy wszystko od nowa, prawie wszystko.

*Kilka dni później*

*Piotrek*
Wszystko wróciło do normalności.. Jakby czas cofnął się o dobre cztery miesiące. Znów mogę powiedzieć, że Martyna jest tą samą osobą, którą poznałem ponad dwa lata temu. Pełną energii i chęci do życia. Moją Martyną. W jej oczach znów pojawił się ten charakterystyczny błysk odrobiny szaleństwa. Pozwalała siebie przytulać i całować. Zdałem sobie sprawę, jak bardzo tęskniłem za jej uśmiechem. 
Znów poczułem się naprawdę szczęśliwy. Jej dotyk sprawił, że moje cierpienie odpłynęło. Jej delikatna i ciepła skóra, była lekarstwem na wszystkie rany. Może i się powtarzam, ale jak wytłumaczyć miłość do osoby, która daje Ci tyle szczęścia? Niektórzy za swoje szczęście uważają kupno samochodu, ubrania, czy nowy odcinek ulubionego serialu. Moje szczęście znajdowało się teraz tak blisko i nie była to bardziej opłacalna inwestycja czy nowy samochód. To była kobieta. Skromna, niepozorna, kochana kobieta, która pokazała, że do szczęścia nie potrzeba zbyt wiele. Nigdy nie podejrzewałem, że jedna osoba może dać tyle radości. 
- Piotrek, zaraz się spóźnimy do pracy - nerwowo przygryzła dolną wargę. Zamknąłem drzwi od mieszkania i schowałem klucze do kieszeni marynarki - mamy pięć minut.
- Spokojnie, Martyna. - Położyłem dłoń na jej ramieniu. - Dzwoniłem do Wiktora i powiedziałem, że przyjdziemy na dwunastą. 
- Zgodził się? - zmarszczyła brwi i delikatnie się uśmiechnęła.
- Czasem nawet On ma dobry humor. - Przybliżyłem się do niej i objąłem w pasie. - Mam dla Ciebie niespodziankę. 
Chyba ją to zainteresowało, bo uśmiechnęła się najszerzej jak tylko mogła. Położyła dłonie na mojej szyi i przysunęła się jeszcze bliżej, tak aby nasze usta dzieliło kilka centymetrów. 
- A jaką? - uśmiechnęła się przy tym uwodzicielsko.
- Mówiłem już. To niespodzianka. - Odwzajemniłem uśmiech i delikatnie pocałowałem. - Jeśli chcesz ją jeszcze dzisiaj zobaczyć to musimy już jechać. - Spojrzałem na wyświetlaną godzinę na telefonie. 
Natychmiast uwolniła się z mojego uścisku i poszła w stronę samochodu. Zaśmiałem się, kiedy odprowadzałem ją wzrokiem...

- Po co mnie tu przywiozłeś? - spytała, kiedy otworzyłem przed nią drzwi samochodu. Wyraz jej twarzy mówił, że nie była zbyt zadowolona. 
Znajdowaliśmy się w dzielnicy, w której stały nowo wybudowane budynki. 
- Chcę Ci coś pokazać. - Czuło się uśmiechnąłem i objąłem ją ramieniem. - Podoba Ci się? - wskazałem na średniej wielkości dom. 
- Nawet bardzo, ale co to ma do rzeczy? - trochę się zdziwiła. 
- To właśnie ta niespodzianka, którą chciałem Ci pokazać - pocałowałem ją w sam czubek głowy - niedługo będzie nasz. 
Zdziwiła się jeszcze bardziej. Spojrzała na mnie niepewnie. 
- Ale Piotrek, przecież... przecież nas na to nie stać. - Raz jeszcze spojrzała na dom.
- Nie martw się - uspokoiłem ją trochę - mój kolega zajmuję się sprzedażom mieszkań i wszystko jest załatwione. Udało mi się nawet wynegocjować niższą cenę. 
- Ale po co? Przecież... - przerwałem jej.
- Kiedyś powiedziałaś mi, że w tamtym domu nie czujesz się dobrze - położyłem dłoń na jej biodrze - chcę, żebyś była szczęśliwa.
Nadal mi nie wierzyła. Wyciągnąłem więc klucze do mieszkania i położyłem na jej dłoni. 
- Chcesz zobaczyć środek? - uśmiechnąłem się. Pooglądała je dokładnie i odwzajemniła uśmiech. 
Kiedy obserwowałem ją w trakcie jej zwiedzania, czułem się jak małe dziecko, które dostało nową zabawkę. Radość dziewczyny, była dla mnie o wiele ważniejsza niż moja własna. 
Kiedy zobaczyła połowę domu, podeszła do mnie i przytuliła się, kładąc głowę na mojej klatce piersiowej. 
- Rozumiem, że Ci się podoba? - uśmiechnąłem, się szeroko i pocałowałem ją w czoło. 
- Jesteś niesamowity - ścisnęła mnie jeszcze bardziej. 
- Dzień dobry panie Piotrze! - do domu wszedł mężczyzna po trzydziestce - To jak, zdecydował się pan?
Ubrany był w dżinsowe spodnie i koszulkę polo. Stanął na przeciwko mnie i przełożył swoją teczkę do drugiej ręki. Sprawiał wrażenie bardzo szczęśliwej i miłej osoby. Tak jak się domyślałem, jest to znajomy mojego kolegi, który przyniósł ostatnie papiery do podpisania. Martyna stanęła obok mnie.
- Dzień dobry - przywitałem się - Niestety ostateczna decyzja nie należy do mnie - spojrzałem na Martynę, która trzymała mnie za prawą rękę. 
- Ach, no tak, zapomniałem. - serdecznie się uśmiechnął i machnął przed sobą ręką - Myślę jednak, że pańskiej żonie się podoba. - spojrzał na uśmiechniętą dziewczynę, która nadal podziwiała pomieszczenie, w którym się znajdowaliśmy. Żonie? Cóż, chociaż Martyna nie była jeszcze moją żoną, to to określenie bardzo mi się spodobało. Zaśmiałem się.
- Martyna? - wyrwałem ją z zamyślenia. 
- Jest piękne - uśmiech jej nie opuszczał. Spojrzała na mężczyznę, a zaraz potem na mnie. 
- W takim razie potrzebujemy tylko pani podpisu i za kilka dni będziemy mogli wnosić meble. - wyciągnął z czarnej teczki potrzebne papiery i podał je Martynie. 
Dziewczyna złożyła podpis w potrzebnym miejscu i oddała dokumenty. 
- Świetnie! W takim razie mamy wszystko ustalone. - Sprawdził coś na papierze i wsadził je z powrotem do aktówki. - Sądzę, że będą mogli państwo wprowadzić się za jakieś dwa tygodnie. Musimy pomalować wszystkie pokoje i wnieść meble.
- W takim razie jesteśmy w kontakcie. - Uśmiechnąłem się - Chyba powinniśmy już iść? - zwróciłem się do Martyny.
- Jak teraz nie pojedziemy, to się spóźnimy. - Spojrzała na zegarek.
Pożegnaliśmy się z mężczyzną i odjechaliśmy.

- Dobrze, że wracasz do pracy - powiedziałem, kiedy zaparkowaliśmy przed stacją - nawet nie wiesz, jak bardzo denerwował mnie Łukasz.
- Łukasz? - zdziwiła się - Co takiego mówił?
Zamknąłem samochód i podszedłem do Martyny.
- Że się tobą znudziłem. - Uśmiechnąłem się sarkastycznie i raz jeszcze pocałowałem ją w czoło.
- Tak? - zamyśliła się na moment - Mam plan...
(chwilę później) Zatrzymaliśmy się przed drzwiami do naszego pokoju.
- Gotowy na małe przedstawienie? - Martyna uśmiechnęła się podstępnie.
- Jak nigdy. - odwzajemniłem uśmiech i zacząłem ją namiętnie całować.
Nacisnąłem klamkę i weszliśmy do środka, nadal całując. Czułem na swoim ciele spojrzenia wszystkich, którzy znajdowali się w pomieszczeniu. Wśród nich był Łukasz, który całym tym zajściem, był chyba najbardziej zdziwiony. Szliśmy w kierunku szatni, kiedy Martyna nagle wpadł na niewielki stolik i pewnie przewróciłaby się, gdybym nie złapał jej w ostatnim momencie. Zaśmiałem się. Całowaliśmy się cały ten czas, dopóki nie zniknęliśmy za ścianą szatni.
- To był chyba najdłuższy pocałunek w moim życiu - zaśmiała się - i w sumie mogłoby być ich więcej.
- Od tej strony Cię nie znałem.
- Widzisz, ja do dzisiaj też nie. - Zauważyła, i tym razem delikatnie mnie pocałowała. - Niezła scenka panie aktorze.
- Cała przyjemność po mojej stronie - przybrałem poważny ton głosu - miło mi się z panią współpracowało.
_____________________________________________________________________________
A więc mam trochę tych rzeczy do przekazania:
Po pierwsze, przepraszam (komentarze są tu raczej zbędne (moje oczywiście)), może lepiej przestać pisać, niż dodawać posty co miesiąc? Po drugie, jeśli ktoś ma pytania do punktu pierwszego, zapraszam na post niżej, znajdziecie w nim wszystkie odpowiedzi, a jeśli nie - pytajcie. 
Po trzecie, dziękuję osobą, które nadal wchodzą tu niemal codziennie! Jesteście cudowni <3 
Rozdział wyszedł, jaki wyszedł, trudno. I tak sądzę, że przez mój humor, jaki mam na tę chwilę, to wyszedł całkiem niezły. Miał być zupełnie inny, miało być kilka rzeczy więcej, innych nieco mniej, ale najwidoczniej los chciał, aby wyszedł taki. Od razu mówię, nie wiem skąd pomysł na "przedstawienie", bo... bo po prostu nie wiem. Moim zdaniem opisanie tego jest marne, ale jest i tym się pocieszam :)
Po przeczytaniu raz jeszcze, muszę z przykrością stwierdzić, że rozdział do najciekawszych nie należy. Mało się w nim dzieje, ale zawiera ponad tysiąc słów, więc macie co czytać :)) Tym również się pocieszam, bo choć dzisiaj nie najgorzej mi się pisało, to myślałam, że powrócę do początku szarej rzeczywistości i znów będzie klapa. Niektóre zdania się do siebie nie kleją, ale to też będziecie musieli mi wybaczyć. 
Co do moich pomysłów na dalsze części... Sama nie jestem do końca pewna, co jest, a czego nie ma. Na pewno w najbliższym czasie pojawi się wątek Góry, który trochę namiesza i nie będzie kolorowo jak w dzisiejszym rozdziale. 
To nie daje mi spokoju, więc uchylę Wam rąbka tajemnicy: pojawi się ojciec Piotra, co ciekawsze, jego biologiczny ojciec, ale czy życie bohaterów zmieni się z jego obecnością? Dowiecie się niebawem...
Teraz to, co jest dla mnie jedną z najważniejszych rzeczy do przekazania w tym rozdziale:
Otóż, tytuł posta jest dwuznaczny, bo moim zdaniem pasuję do tego rozdziału i ja również chciałabym zacząć wszystko od nowa, a przynajmniej większość. 
Mianowicie, chciałabym znów zmienić wygląd bloga. Ten jest już trochę czasu i może to wygląd, jest powodem mojej nieaktywności na blogu? Ponoć to wygląd bloga jest jedną z najważniejszych rzeczy, bo jest taką jakby wizytówką. Moja jest ciemna i choć taka grafika mega mi się podoba, to chciałabym teraz coś jaśniejszego. Co Wy na to? 
Jeśli macie jakikolwiek pomysł co do nowego wyglądu, to podsuńcie mi go w komentarzach :) 
Ach, i jeszcze chciałabym powiedzieć, że pod ostatnim rozdziałem, a mianowicie - klik, wybiło 2033 wyświetleń i tym samym pobiliście rekord, bo pod żadnym innym rozdziałem nie ma aż tylu odwiedzin! Dziękuję! 
Dużo tego, bardzo dużo, ale tak to jest jak, nie dodaje się nic przez dwa miesiące... 
Pozdrawiam Was serdecznie :))
Do następnego! 
Natalia

Ps. Rozdział pisałam przez 6 godzin, co może wydawać się dziwne, ale tak właśnie było, więc wybaczcie mi literówki, czy błędy, bo naprawdę ostatnią rzeczą, o jakiej teraz myślę, jest sprawdzanie całego tekstu. 
Ps2. Zapraszam na wattpada!


Ilość słów: 1078

12 komentarzy:

  1. Jak zobaczyłam ten rozdział przeszyła mnie wewnętrzna obawa. Jakby coś miało być nie tak, a nawet jeszcze nie zaczęłam czytać... Dlaczego?
    I znów wszystko oczami Piotrka... Och, jak ja to lubię. Dziękuję...
    „Wszystko wróciło do normalności... Czas cofnął się o dobre cztery miesiące...” W myślach i wspomnieniach tak, ale gdybyśmy jeszcze mieli taką magiczną moc i mogli wymazać je z pamięci...
    Piotr tęsknił, to było widać na każdym jego kroku, zwyczajnie poczuł do Martyny coś więcej, niż do innych kobiet, które poznawał wcześniej. To coś nazywamy miłością, a prawdziwie kocha się podobno tylko raz, ale czy to prawda...
    Niespodzianka... Martyna chyba lubi niespodzianki, nie? To dobrze.
    Jak ja nienawidzę niespodzianek... No, chyba, że są świetne...Nie, nigdy nie są. Niespodzianki, to zawsze znienawidzone przeze mnie niespodzianki...
    Piotrek, to chyba taki trochę romantyk się zrobił, nie sądzisz? Ten gest pokazuje, jak bardzo ważna jest dla niego dziewczyna i jak wielkim uczuciem ją darzy...
    Musi jednak uważać, kupno domu to wielka inwestycja i tak samo jak szczęście, może przynieść też wiele problemów...
    Ja jednak zdecydowanie wolę maleńkie mieszkania... Jest jakoś tak lepiej, przytulniej, bezpieczniej... Dom to dla mnie zbyt wielka przestrzeń...
    Świetne przedstawienie. Trochę jak dzieci, ale to właśnie lubię. Każdy ma w sobie wewnętrzne dziecko i na zawsze nim pozostaje. Zmienia się tylko sposób myślenia...
    Coś mi dzisiaj krótko wyszło, ale to pewnie przez morderczy nastrój, towarzyszący mi od początku lata... O komarzyskach nie wspomnę bo nie warto...
    ***
    Przestać pisać? Laska, lepiej dodawać raz na rok, niż przestać pisać. I mówi ci to specjalista od braku czasu...
    Moja droga nic nie jest marne. Każdy pomysł i każdy opis ma w sobie magię, choćby nie wiem jak źle był napisany...
    Wiem jak to jest z humorem. Ja najchętniej naskoczyłabym na wszystkich, którzy mają czelność się do mnie odezwać, bez wcześniejszego złożenia podania... I wychodzi na to, że zwyczajnie do nikogo się nie odzywam, bo nie chcę wyżywać się na ważnych dla mnie osobach...
    Rozdziały wychodzą, jakie wychodzą, nie licząc się z tym co wcześniej sobie tak szczegółowo co do słowa zaplanowaliśmy. Znam te objawy z własnego doświadczenia, ale to chyba normalne i nie trzeba się leczyć...?
    Nareszcie odpowiedź na wiele moich pytań w związku z wrednym Górą. Czekam z niecierpliwością...
    Ojciec Piotra? Przez moją wybujałą wyobraźnią i fascynację zabójstwami i wszystkim co z tym związane (włącznie ze zwłokami), zaczynam się bać tak samo ciebie jak od zawsze boję się siebie...
    Ani mi się waż, zmieniać tło na jasne i ranić moje już i tak biedne oczka... Dosłownie nienawidzę jasnych kolorów, co najwyżej możesz mocno przyciemnić...
    Buziaki :-*
    CzerwonaPomadkaa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakoś polubiłam pisać oczami Piotra. Mam dla Ciebie dobrą wiadomość, bo kolejne opowiadanie również będzie nim pisane i kolejne pewnie też...
      Wygląd jak widzisz biały, ale ja do konca do niego przekonana nie jestem, więc na razie biorę pod uwagę kilka możliwości. Mam nadzieję, że twoje oczy nadal będą w formie :) Nadal myślę, nad ciemną grafiką, ale to jeszcze nie wiem. Nie wiem, co mam zrobić...
      Buziaki ;***
      Natalia

      Usuń
  2. Cudowne opowiadanie. Nie poddawaj się!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawe opowiadanie . Fajnie się je czyta

    OdpowiedzUsuń
  4. Wpadam tutaj co jakiś czas zobaczyć, czy jest coś nowego, aż w końcu trafiłam. :) Powiem Ci, że duet Martyna i Piotr nie bardzo mi leży dlatego nie wiele jest opowiadań które czytam o tej dwójce. Za to w Twoim wykonaniu czytam ich historię z ogromną przyjemnością. W Twoim opowiadaniu oni naprawdę do siebie pasują. :)
    Nie powinnaś się krytykować, bo swoimi opowiadaniami odstawiasz kawał dobrej roboty. Naprawdę kawał dobrej roboty! Widać ogromne dopracowanie i ten Twój styl pisania taki hmm... perfekcyjny - to chyba będzie najlepsze słowo. Genialny styl, opisy i dialogi. Zero jakiejkolwiek sztuczności. Piotr w Twoim opowiadaniu przeszedł sporą metamorfozę, ale to może za sprawą kobiety jaką ma u boku? :)
    A to przedstawienie na sam koniec kompletnie mnie zaskoczyło, ale to był taki naprawdę przyjemny akcent na sam koniec. :)

    Cieszę się, że pojawi się Góra. Jakby to dziwnie nie zabrzmiało od dłuższego czasu coraz bardziej lubię tego człowieka. Lubię w nim tę nieprzewidywalność. Raz człowiek ma ochotę go zabić, a innym razem znów przytulić (chociażby niezapomniana scena z bobaskiem). :D
    Fajnie by było jakby pojawił się też Wiktor (tego człowieka to ja uwielbiam w tym serialu ) :)

    Życzę weny i powodzenia w dalszym pisaniu. :)


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie wiesz jak się cieszę, że moje opowiadanie Ci się podoba, bo wiem, że raczej preferujesz Martynę i Wiktora :)
      Może wydaję się być "perfekcyjne", ale bardzo często wychodzi mi tak na spontanie. Nie jest tego dużo, ale ostatnie kilka zdań w tym rozdziale tak właśnie powstało...
      Bardzo dziękuję za tak miłe słowa :)))
      Racja, w moim opowiadaniu Piotr przeszedł chyba największą metamorfozę i to za sprawą kobiety, którą niewyobrażalnie mocno kocha :)
      Ja również czasem lubię Artura, więc sama nie jesteś ;)
      Wiktor też będzie, nie przejmuj się :)
      Pozdrawiam serdecznie i mam nadzieję, że będziesz tu jeszcze wchodziła :)
      Natalia

      Usuń
    2. W sumie to jestem już jakiś czas i śledzę to opowiadanie, tylko nie przy każdej notce się ujawniałam. Myślę teraz to zmienić. :)
      Tak, zdecydowanie jestem za Martyną i Wiktorem, może dlatego niewiele blogów i opowiadań o Martynie i Piotrze do mnie przemawia. Za to Twoje opowiadanie przykuwa nie tylko świetnym stylem, ale i sama historia ciekawa, nieprzesadzona a tempo idealne. :) Grzechem by było nie czytać. :) Powiem Ci, że jeśli takie cudo wychodzi Ci spontanicznie to jeszcze bardziej podziwiam Twój talent. :)

      Jak Wiktor się będzie pojawiał to już mnie kupiłaś. :)
      Trzymaj się i prócz weny życzę wytrwałości w pisaniu i przede wszystkim zapału.

      Usuń
  5. Twoje opowiadanie spodobało mi się i dało mi chęć do dalszego pisania mojej historii. Zapraszam do mnie http://opowiadanianasygnale2.blog.pl/ Minia <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, to bardzo miłe! Z pewnoscią wejdę i przeczytam twoje opowiadanie :)
      Pozdrawiam
      Natalia

      Usuń
  6. Świetne <3 Czekam na następne <3 Zapraszam do mnie :
    http://kubickaandstrzelecki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie przejmuj się niczym, tylko ciesz, że masz wiernych czytelników! I absolutnie nie zawieszaj bloga, najwyżej będziesz rzadko dodawać wpisy ;)
    Ten rozdział spokojny, z Piotrusia nam wylazł romantyk, ale te Twoje plany z nowymi wątkami przedstawiają się interesująco... Nie lubię regularnej cukierkowatości, więc Góra na pewno w tę stronę nie pójdzie, no i ciekawa jestem, co wyobrażasz sobie w związku z tatą Piotra.
    Aha, nowy wygląd bloga bardzo ładny - estetyczny, prosty i elegancki :)
    Życzę Ci przede wszystkim czasu na pisanie :) I pamiętaj się nie poddawać i wierzyć we własne możliwości :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Opowiadanie jak zwykle super. Kiedy next?????

    OdpowiedzUsuń