CZYTASZ = KOMENTUJESZ!

wtorek, 27 maja 2014

Rozdział 6. Wypadek

*Piotr*
Auto było coraz bliżej! Odciągnąłem Martyne w ostatnim momencie.
- Boże, Piotrek co się stało?! - spytała przerażona.
Nie odpowiedziałem. Pokazałem jedynie głową pędzące auto. Nagle samochód zatrzymał się.
- Martyna leć po Sambora! - powiedziałem i pobiegłem do pojazdu. Widok był przerażający. Auto potrąciło kobietę z dzieckiem w wózku i odjechało. Podbiegłem do kobiety. Dziewczynka była przytomna, ale za to jej matka nie.
- Jak nazywa się twoja mama? - powiedziałem do dziecka.
- Kasia - odpowiedziała i zaczeła płakać.
Sprawdziłem puls i oddech kobiety, był w porządku jednak miała złamaną prawą rękę i nogę. Z daleka zobaczyłem biegnącą Martyne z Samborem i innymi lekarzami...

*Martyna*
Zobaczyłam wielką 'kulę' ognia. Wybuchła butla z gazem, która akurat tam stała.
- Jezu, Piotrek! - krzyknełam, po czym zaczęłam jeszcze szybciej biec. Zobaczyłam leżącego na ziemi Piotrka. Podbiegłam do niego.
- Piotrek! - mówiłam do niego. Po jakimś czasie dopiero odzyskał przytomność. Pomogłam mu wstać i zaprowadziłam do szpitala. Po około poł godziny skończyły się badania. Weszłam do gabinetu.
- Co z nim? - zapytałam przerażona lekarza.
- Kilka lekkich zadrapań. Piotr miałeś wielkie szczęście, że byłeś w odpowiedniej odległości od wybuchu - lekarz zwrócił się do Piotrka.
Podeszłam do niego i mocno przytuliłam.

*w domu*
Podeszłam do stojącego przy stole Piotra i jeszcze raz go przytuliłam.
- Nie wiem co bym bez Ciebie zrobiła - powiedziałam i zaczełam płakać.
Piotrek nic nie odpowiedział, tylko przytulił mnie jeszcze mocniej i po chwili pocałował.
- Kocham Cię - powiedział Piotruś.
Uśmiechnęłam się w ramach odpowiedzi 'ja Ciebie też'.
Była godzina 21:30 więc nie robiłam jakiejś 'wielkiej' kolacji. Po prostu kilka kanapek z sałatą i pomidorem.
- Daj, pomogę Cie - powiedział Piotrek.
- Poradzę sobie. Idź odpocznij - powiedziałam łagodnie.
- Przecież nic mi się nie stało.
- Ale odpoczynek Ci się należy.
Pocałował mnie w policzek i wyszedł z kuchni, a ja tylko się uśmiechęłam.
Kiedy już zjedliśmy, Piotrek usiadł na kanapie, a ja zaraz po nim.
Położyłam głowę na jego ramieniu i zasnęłam.

*następnego dnia rano*
Obudziłam się nie na kanapie lecz w łóżku... Po chwili uświadomiłam sobie, że to łóżko Piotrka! Ale co ja tutaj robię? Przecież nie pamiętam abym się tu kładła. Obróciłam się na drugi bok i zobaczyłam Piotrka.
Już nie spał. Nie ukrywam, że byłam lekko skrępowana, ale mimo wszystko nie chciałam stąd wychodzić.
- Dzień dobry królewno - zażartował.
- Piotr co ja tutaj robię?
- Wczoraj na kanapie zasnełaś, a skoro jesteśmy razem to po co ktoś z nas ma spać ma kanapie? - powiedział i zaczął gładzić ręką moje włosy.
Pomyślałam, że Piotrek ma rację. Jesteśmy razem i to się liczy.
Po śniadaniu ubrałam się. Dziś akurat mieliśmy wolne po wczorajszym 'wypadku'.
Usiadłam na kanapie i ogłądałam telewizję. Myślałam o wczorajszej, wieczornej sytuacji.
- Co robisz? - zapytał Piotrek i usiadł koło mnie.
- Myślę - powiedziałam.
- Martynka było mineło.
- Ale coś ciągle nie daję mi spokoju. Przecież gdyby był to wypadek, kierowca źle się poczuł i nie zdązył zachamować to nie uciekł by.
- Martynka daj spokój - powiedział Piotrek i pocałował mnie w policzek.
- Może masz rację? Chodźmy się przejść - zaproponowałam.

*20 minut później*
Byliśmy już w parku. Piotrek złapał mnie za rękę.
Doszliśmy do stawu, obróciłam się do Piotrka i spojrzałam mu w oczy. Staliśmy tak jeszcze przez chwilę, nagle zaczęło kropić.
- Wracajmy już - powiedziałam.
Kiedy byliśmy koło domu, zauważyłam męzczyznę, który wkładał coś do skrzynki. Kiedy nas zobaczył uciekł.
- Widziałeś?! - powiedziałam do Piotrka.
- Tak, chodźmy zobaczyć.
Piotr podszedł i wyjął kartkę. Kiedy to czytał jego mina była przerażona.
- Piotr co się stało? - zapytałam - pokaż.
Wziełam kartkę. Również się przeraziłam.
------------------------------------------------------------------------------------------
Zapowiada się dramat, wymyśliłam horror ;P
Dziękuje za przeczytanie!

1 komentarz: