CZYTASZ = KOMENTUJESZ!

wtorek, 27 maja 2014

Rozdział 7. Groźby

*Martyna*
Podeszłam do Piotrka i spojrzałam na niego. Moje oczy mówiły same za siebie. Byłam przerażona, ale to chyba za mało powiedziane... Przeczytałam jeszcze raz duży napis na środku kartki "JESZCZE Z TOBĄ NIE SKOŃCZYŁEM",
spojrzałam na zdjęcie, ktore znajdowało się na dole kartki. Było to moje zdjęcie.
- Piotrek. Boję się - powiedziałam.
Przytulił mnie i powiedział.
- Nie ma czego.
Jednak ja wiedziałam, że również to wszystko go przerażało.
Weszliśmy do domu. Usiadłam na fotelu z laptopem na kolanach. Chciałam zapomnieć choć na chwilę o wszystkich przykrych sprawach. Przeglądałam strony o medycynie. Siedziałam tak przez około pół godziny, po czym wstałam i poszłam do kuchni, do Piotrka. Przygotowywał kolację.
- Może Ci pomóc? - zaproponowałam.
- Pewnie! Rąk do pomocy nigdy za wiele - zażartował.
Jednak mi nie było do śmiechu.
- Piotrek!
- Martynka, nie przejmuj się tą głupią kartką!
- Nic nie rozumiesz.
Powiedziałam i wyszłam z kuchni.

*Piotr*
Odłożyłem patelnie i poszłem za Martyną do salonu. Siedziała na kanapie. Usiadłem koło niej i ją przytuliłem.
- Przepraszam. Powinienem Cię pocieszyć, a nie sobie żartować. Przepraszam.
- Ja też Cię przepraszam. Ale po tym co przeszłam z Marcinem... Boje się.
- Rozumiem, ale teraz masz mnie i zawszę możesz na mnie liczyć.
Po moich słowach Martynka usiadła mi na kolanach i przytuliła.
- Kocham Cię - powiedziała.
- Ja Ciebie też, nawet nie wiesz jak bardzo.
Po około 40 minutach zjedliśmy kolację. Kiedy już się umyłem, położyłem się na łóżku. Za kilka minut przyszła Martyna i również się położyła. Leżeliśmy, patrzać sobie głęboko w oczy. Nagle zauważyłem błysk w oknie. Zerwałem się z łóżka i zobaczyłem dwie postacie mężczyzn na zewnątrz. Jeden obserwował dom, a drugi robił zdjęcia. Nie wiedziałem co mam robić.
- Piotr co się stało? - zapytała zaniepokojona Martyna i również podeszła do okna.
Mężczyźni po chwili odeszli.
Martyna usiadła na łóżku.
- Piotrek, boję się - powiedziała.
- Jutro rano pójdziemy na komisariat - odpowiedziałam i objąłem ją ręką - a teraz chodź już spać, jutro przecież mamy dyżur.
Martyna po chwili zasnęła, jednak ja nie mogłem zasnąć.

*Następnego dnia, posterunek policji*
- Dobrze proszę wszystko po kolei opowiedzieć - powiedział policjant.
- Wczoraj, około 19, kiedy wracaliśmy do domu ze spaceru zauważyłam mężczyznę, który wkładał jakąś kartkę do skrzynki. Kiedy nas zauważył uciekł - mówiła Martyna.
- A widziała może pani jego twarz, coś szczególnego? - przerwał policjant.
- Nie, jedynie to, że był ubrany na czarno.
- A pan? - zapytał policjant.
- Niestety nie - odpowiedziałem.
- No dobrze, co było na kartce?
- Chwileczkę, mam ją przy sobie.
Martyna wyciągneła kartkę z torby i podała ją policjantowi.
- Dobrze, weźmiemy to jako dowód rzeczowy. Coś jeszczę?
- Tak - powiedziałem - wieczorem, około godziny 22 dwoje mężczyzn obserwowało nasz dom, z czego jeden robił zdjęcia.
- A widział pan twarze?
- Nie, było ciemno.
- Dobrze, przyjąłem zgłoszenie. Jeśli zauważycie jeszcze coś państwo dziwnego, niepokojącego, proszę natychmias do mnie zadzwonić. Podam państwu mój numer telefonu.
Policjant dał nam wizytówki z numerem telefonu. Pożegnaliśmy się i wyszliśmy z pokoju. Po 20 minutach byliśmy już w bazie. Wiktora jeszcze nie było. Zauważyłem kartkę na stoliku.
"Dzisiaj będziecie jeździć sami. Wiktor" - było napisane. - Piotek, gdzie Wiktor? - zapytała Martyna.
- Dzisiaj go nie będzie.
- Czyli cała karetka dla nas? - zaśmiała się dziewczyna.
- "21S zgłoś się" - usłyszałem.
- 21S zgłaszam się - powiedziałem.
- "Kobieta spadła z drabiny. Najprawdopodobniej doszło do złamania prawej nogi".
- Przyjąłem.
Poszliśmy do karetki.
------------------------------------------------------------------------------------------
"Jak można zabić Człowieka Pająka?"
"Człowiekiem Kapciem!"
Haha padłam jak to usłyszałam ;D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz