CZYTASZ = KOMENTUJESZ!

piątek, 29 stycznia 2016

Rozdział 49. Alkohol nie rozwiąże twoich problemów.

*Wiktor*
Bez najmniejszego trudu otworzyłem drzwi, a wtedy nieprzyjemna woń alkoholu uderzyła we mnie z taką siłą, że cofnęłam się o krok. Ale skoro tam był, trzeba było to sprawdzić.
Przyłożyłem rękaw kurtki do nosa, aby zapach był mniej odczuwalny. Niestety, kiedy tylko przekroczyłem próg domu i zamknąłem za sobą drzwi, zapach alkoholu przedostał się nawet przez ubranie i już nic nie mogłem z tym zrobić. Nie musiałem się długo rozglądać, by odnaleźć osobę, dla której tu przyszedłem, bo od razu po wejściu rzucił mi się w oczy stół na środku pokoju przy którym się znajdował. Siedział, a raczej leżał na nim, oparty na rękach, a głowę miał schowaną w ramionach.
Spał, bo dało się słyszeć ciche chrapanie.
Pierwszy raz mam okazje być w jego mieszkaniu i powiedziałbym, że jest naprawdę ładne, gdyby nie porozwalane butelki, zapewne po piwie, i walające się po podłodze kawałki rozbitego szkła.
Stanąłem po drugiej stronie stołu i podniosłem jedną z butelek.
- No to pięknie - powiedziałem półszeptem, raczej do siebie, bo nie oczekiwałem odpowiedzi. Byłem w tym domu jedyną trzeźwą osobą.
Jednak chłopak uniósł głowę i spojrzał na mnie ledwo otwartymi oczami.
- Wiktor! - powiedział. Podniósł jedną rękę i oparł na niej głowę - Co ty tu robisz Wiktor?
Próbował się uśmiechnąć, ale jego starania do niczego się nie przydały. Zamiast tego wykrzywił twarz w dziwnym grymasie.
- Jak ty wyglądasz idioto? - zauważyłem. Włosy opadały mu na czoło i wydawały się, jakby nie mył ich od tygodnia, a na szarej koszulce były ciemne plamy brudu - Ile wczoraj wypiłeś?
Nie odpowiedział od razu. Kiedy tu szedłem wiedziałem, że kontakt z nim może być utrudniony. Ale chyba pierwszy raz w życiu widziałem go w takim stanie.
Znów na mnie spojrzał, jakbym mówił w zupełnie innym języku, a potem rozejrzał się po mieszkaniu. Również spojrzałem na szafkę w kuchni, na której stały puste butelki po alkoholu.
- Trochę - mruknął niewyraźnie.
- Trochę - powtórzyłem i jeszcze raz rozejrzałem się po pomieszczeniu - I co lepiej Ci? - zapytałem.
Zaprzeczył.
- Lepiej Ci, kiedy wlałeś w siebie to świństwo? - zapytałem ponownie, udając, że nie widziałem ruchu jego głowy.
- Nie - rzucił cicho. Zauważyłem, że jego policzki zaczynają się lśnić od łez.
- Przestań mi się tu mazać - zdenerwowałem się. Oparłem się rękoma o brzeg stołu - Jesteś facetem czy nie?
Znów schował głowę w ramionach. Usłyszałem jak płaczę.
- Ona tam leży - wydusił - Prawie zginęła.
- No właśnie, leży tam. Sama.
- Nie mogłem jej pomóc, rozumiesz? - podniósł głowę i spojrzał mi w oczy. Jego policzki były czerwone od płaczu - Nic nie mogłem zrobić - zaśmiał się przez łzy - Taki ze mnie idiota, że nawet nie potrafiłem pomóc komuś kogo kocham.
- Przestań Piotrek! - podniosłem głos - Zrobiłeś co do Ciebie należało - znów gorzko się zaśmiał - Zrobiłeś wszystko co mogłeś, a nawet więcej.
- Nic nie zrobiłem! - próbował krzyknąć, ale język mu się splątał - Nie pomogłem jej.
- Przestań pieprzyć! - przerwałem - A leżąc tu na kacu pomożesz jej?
- Nie - mruknął niewyraźnie.
- Powinieneś być teraz przy niej i pokazać, że musi walczyć. Bo ma o co walczyć, jasne?
Zamknął oczy i wykrzywił twarz.
- Weź się w garść Strzelecki! Masz zamiar siedzieć w tym smrodzie do końca życia czy pójdziesz tam i zawalczysz? Idź umyj zęby, przebież się w coś - spojrzałem na jego ubranie - normalnego i zapieprzaj do tego szpitala jasne? Do końca tygodnia masz wolne.
Kiwnął głową. Odszedłem od stołu i skierowałem się w stronę wyjścia.
- To ja powinienem leżeć w tym zasranym szpitalu. Nie Ona - usłyszałem.
Obróciłem się w jego stronę.
- Ale dzięki tobie żyje - odparłem - I otwórz tu okna.
Otworzyłem drzwi, a świeże powietrze pozwoliło mi w końcu normalnie oddychać. Wcześniej ograniczałem się do niewielkich, płytkich wdechów.
Spojrzałem jeszcze na chłopaka jak wstaje od stołu. Zamknąłem drzwi, zostawiając go w mieszkaniu.

Pierwsze godziny mojego dyżuru mijały spokojnie i monotonnie. Papierkowa robota uzbierała się z kilku dni i właśnie starałem się wszystko nadrobić. W ciągu ostatnich dni w stacji panował straszliwy chaos. Sprawa z Martyną była głównym tematem i nikt nie rozmawiał o niczym innym. Do tego wszystkiego brakuje nam ratowników i nie wiem co z tym zrobić. Piotrek ma wolne przez kilka dni, a Martyna nadal leży w szpitalu i nie wiadomo kiedy się obudzi, a co dopiero wróci do pracy. Będę chyba zmuszony znaleźć na jakiś czas kogoś na zastępstwo.
W trzeciej godzinie mojego dyżuru razem z chłopakami, z którymi dzisiaj jeżdżę, postanowiliśmy pojechać do miasta na jakiś obiad. Ubrałem kurtkę i wyszedłem na zewnątrz w stronę karetki.
- Doktorze! - usłyszałem. Obróciłem się i zobaczyłam biegnącego w moją stronę Adama. Dobiega do mnie i staje lekko zdyszany - Rozmawiał pan z Piotrkiem? - pyta.
- Rozmawiałem, a co?
- Co z Martyną?
- Dlaczego sam nie zapytasz o to swojego przyjaciela? - zapinam zamek od kurtki cały czas na niego patrząc.
- Boję się, że jeśli się z nim spotkam, domyśli się, że to przeze mnie - wyznaje, a ja patrze na niego nie bardzo rozumiejąc co chce mi powiedzieć.
- O cym ty mówisz?
- To co się stało. Z Martyną. To moja wina.
- 21s kobieta zgłasza ostry ból brzucha i wysoką gorączkę.
Podnoszę radio do ust, ale nie spuszczam z Adama wzroku.
- Przyjąłem, jedziemy - mówię. Otwieram drzwi karetki, ale Adam łapie mnie za łokieć.
- Co z Martyną? - pyta ponownie.
Patrze na jego twarz i zaciskam usta.
- Sam go o to zapytaj - odpowiadam.
_______________________________________________________________________
Co sądzicie o rozdziale oczami Wiktora? Nie wiem, czy spodobał Wam się ten pomysł. 
To jednorazowa zmiana, bo tak mi się łatwiej pisało, więc jeśli coś Wam nie leży, to spokojnie.
Przepraszam, że rozdziału nie było tydzień temu, ale miałam ostatnio małe zamieszanie i tak jakoś wyszło.
Jak myślicie, kiedy wyjdzie na jaw kto jest zamieszany w tą całą sprawę i czy Martyna przeżyje?
A tak, w ogóle, co to za sprawa?
Ogólnie to znowu nie mam co powiedzieć, bo jakoś ostatnio nie mam humoru.. Wybaczcie ;)
Do następnego kochani! :*

Natalia

Ilość słów: 927 



8 komentarzy:

  1. Super opowiadanie. Piszesz cudowne i pełne emocji opowiadania . Jestem pod wielkim wrażeniem ;) Życzę weny i mnóstwo wolnego czasu. Pozdrawiam serdecznie, Miła W. PS. Natalko, co sądzisz o ciąży Renaty i tej całej dziwnej sytuacji ze zdradą Martyny? Ja szczerze mówiąc nie spodziewałam się takiego obrotu spraw. Dopiero co się zeszli, a tu w kolejnym odcinku taka rewelacja o dziecku, później jeszcze ten Potocki. Martyna i Piotrek są moją ulubioną parą i trochę się podłamałam, ale mam cichą nadzieję,że wszystko się dobrze skończy. A jakie jest Twoje zdanie na ten temat?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Generalnie jest dużo rozwiązań tej calej sytuacji z ciążą Renaty i kochankiem Martyny. Bardzo dużo, ale może napisze jedną, która jest najbardziej optymistyczna.
      Ns pisze, że to dziecko Piotrka, ale tak sumie nikt tego nie powiedział (przynajmniej narazie). Może być i tak, że Renata zdradziła Piotra, kiedy się spotykali. A Martyna zrobiła to nieświadomie.
      Są zdjęcia kiedy Piotrek odwiedza Renate w szpitalu i może Ona mu wtedy powie, że to nie jego dziecko.
      W zwiastunie odcinka 83 widzimy jak Martyna mówi Piotrkowi, żeby jej się nie tłumaczył i nie daje mu dojść do słowa, a może właśnie chciał jej powiedzieć, że to nie jego dziecko? Bardzo prawdopodobne.
      Wiemy też, że ten cały Tomasz jest mężem Anny. Był tyranem i ona od niego uciekła więc teraz chce się za to zemścić, a do tego wykorzysta Martynę.
      Ale nie będę Wam tu spojlerować... ;)
      Powiem jedynie, że Piotrek za bardzo kocha Martynę, a Martyna za bardzo kocha Piotrka. Gdyby ciągle teraz było dobrze to byłoby nudno. Muszą wprowadzić jakieś nowe wątki.
      Ale nie załamujmy się tym wszystkim od razu. Będzie dobrze, bo musi być.
      Naprawdę jest masa rozwiązań, a ja powiedziałam Wam jedną z moich. Chociaż tak wcale nie musi być.
      I jeszcze tak na pocieszenie. Ani Martyna, ani Piotrek ze sobą nie zerwali (jak narazie).
      Będzie dobrze, wiesz o tym doskonale, a to, że teraz jest gorzej, to dobrze. Przynajmniej będziemy odczuwać jakieś emocje przy ogladaniu ;)
      Natalia

      Usuń
  2. Super było! Kiedy następne?

    OdpowiedzUsuń
  3. Super opowiadanie nic więcej nie jestem w stanie powiedzieć .Zapraszam również do przeczytania nowej części na moim blogu http://opowiadanianasygnale.bloa.pl/ /Wiki***

    OdpowiedzUsuń
  4. Opowiadanie jest cudowne a ja myślę ze Martyna przeżyje a leży w szpitalu przez jakiś gangsterów którym Adam był coś winny
    Czekam na next
    Pozdrawiam
    Marta

    OdpowiedzUsuń
  5. W kilka dni przeczytałam całego bloga :) także myślę, że wszystko się ułoży i za nie długo będziemy mogli cieszyć się z szczęścia Piotra i Martyny :)
    Do nexypt, bye :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Super opowiadanie. Pisesz niesamowicie. Tylko pozazdrościć takiego talentu. Fajne ci to wyszło oczami Wiktora. Szybko pisz kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  7. Super rozdział! Jestem bardzo zachwycona! Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału! Czy masz już plan kiedy dodasz nowy rozdział? Pozdrawiam:**

    OdpowiedzUsuń