CZYTASZ = KOMENTUJESZ!

czwartek, 12 czerwca 2014

Rozdział 12. Horror

*Godzinę później*
*Martyna*
Byliśmy w sypialni. Leżałam w objęciach Piotrka. Myślałam tylko o naszej miłości. O tym co zdarzyło się wczoraj i dziś. Chyba już dawno tak dobrze się nie czułam. Uśmiechnęłam się.
Minęło kilka minut. Spojrzałam na zegarek. Była godzina 19.30. Nie miałam ochoty iść już spać, wieć włączyłam film. Po chwili dosiadł się Piotrek.
- Co tak się brechtasz? Komedia jakaś? - zapytał.
- Nie... Horror - odpowiedziałam śmiejąc się.
- Z tobą to chyba jest coś nie tak.
- Nie moja wina, że horrory mnie śmieszą.
- Mogę się pośmiać z tobą?
- Choć.
Oglądaliśmy przez jakiś czas. Ciągle się śmiałam.
Kiedy już szliśmy spać, Piotrek zapytał:
- Ciekawy jestem jak ty oglądasz komedie.
- A jak mogę? Za to widziałam jak ty się bałeś - zaśmiałam się.
- Oj tam, oj tam. Wcale nie.
Pocałowałam Piotrka w policzek i poszłam spać.

*Następnego dnia, rano*
*Piotr*
Wstałem wcześniej. Martyna jeszcze spała. Ubrałem się i poszłem zrobić śniadanie. Kiedy wszystko przygotowałem, wszedłem z powrotem do sypialni. Zobaczyłem siedzącą Martyne.
- Podano do łóżka - powiedziałem dość poważnie.
- Mmm, a co to za okazja? Dziękuje - odpowiedziała Martyna - Pyszne jest!
- Ma się te zdolności kulinarne.
Dziewczyna spojrzała na mnie i uśmiechnęła się.
- Muszę za raz wychodzić - powiedziałem.
- Dobrze, a zapomniałam Ci powiedzieć, że dzisiaj o 14 jest ta sprawa w sądzie.
- Ja też zapomniałem. Spróbuje szybciej wyjść z dyżuru. Do zobaczenia.
- Pa - odpowiedziała Martyna, a ja pocałowałem ją w czoło.
Kilka minut póżniej byłem już w bazie. Przebrałem się. Wychodząc spotkałem Wiktora.
- Dzień dobry Panie Doktorze - powiedziałem.
- Witaj Piotr - odpowiedział.
- Bo mam taką małą prośbę.
- No słucham.
- Dzisiaj jest sprawa w sądzie z Marcinem, no i Martynka nie chce iść sama - nie zdążyłem dokończyć.
- Dobra Piotr, możesz wyjść wcześniej - przerwał mi Wiktor.
- Dziękuje - powiedziałem i poszłem do karetki.
Po niecałych 20 minutach, przybiegł Adam z Wiktorem.
- Ruch Piotr! - krzyknął Wiktor.
Wsiadłem do karetki.
- Co się stało? - spytałem.
- Jakiś facet spadł z dachu. Jest z nim tylko 13 - letnia córka - odpowiedział zdenerwowany Wiktor.
Były godziny szczytu, a dom do którego mieliśmy jechać znajdował się na drugim końcu Leśnej Góry.

*40 minut później*
Zostało nam już niewiele, kiedy nagle zobaczyłem policję na środku drogi.
- A tu co? - powiedziałem.
- Zobacz Adam co tam się dzieję - odpowiedział Wiktor.
- Cześć - powiedział Policjant.
- Cześć. Co się stało? - zapytał Adam.
- Zawracajcie.
- Ale jedziemy do wypadku, musisz nas przepuścić - powiedziałem.
-No nie przejedziecie.
- Jak nie przejedziemy?! W Siodłowie może nam umrzeć człowiek.
- Wichura powaliła dzrzewa, linię energetyczną, most jest uszkodzony. Nie ma szans.
- No to człowieku co my mamy zrobić? Jedziemy do wypadku, nie rozumiesz?
- Tam jest umierający człowiek! Nierozumiesz? - zdenerwował się Adam - musimy przejechać, co mamy zrobić?!
- Bez emocji, bez emocji, bez emocji - mówił policjant.
- O co chodzi? Jestem lekarzem - powiedział Wiktor.
- Pokażę państwu co się stało.
W tym momencie policjant pokazał nam drogę.
- No nie przejedziecie, nie ma szans.
- Jak nie przejedziemy? Zmieścimy się tutaj.
- Tą karetką nie.
- Dobra to jak mamy jechać? - mówił zdenerwowany Wiktor - masz z drugiej strony jakiś motocykl? Sprzęt muszę przewieźć.
- Nie. Przez Raszno musicie pojechać.
- Przez Raszno to jest 21 kilometrów! W zajebistych korkach. - powiedziałem.
- Tu jest skrót - policjant wskazał boczną drogę -przejedziecie przez tą drogę tylko ona też może być nieprzejezdna. Mogą na niej, też leżeć drzewa.
- Ile to zajmie? - spytał Adam.
- Około pół godziny.
- Piotr mapa - powiedział Wiktor.
Wyciągnąłem mapę z karetki i podałem ją Wiktorowi.
- Gdzie jesteśmy?
- My jechaliśmy stąd - wskazałem drogę na mapie.
W prostej lini do wypadku był niecały kilometr. Objazd, biorąc pod uwage chaos na drogach może nam zająć godzinę, albo i dłużej.
- Chce iść pan pieszo - powiedziałem.
- No nie mam innego wyjścia - mówił Wiktor, po czym podszedł do drzwi karetki.
- 21S do centrali - powiedział - droga nieprzejezdna, spróbuje dotrzeć do rannego pieszo. Karetka pojedzie objazdem.
- "Przyjęłam. Powodzenia".
Wiktor wraz z Adamem i obok stojącym mężczyzna, pobiegli. Wsiadłem do karetki i ruszyłem. W drodze nie było większych przeszkód. Nie wliczając w to kilku gałęzi przez, które z trudnością przejechałem.

*15 minut później*
Byliśmy już w lesie. Pech chciał, że akurat w tej chwili zepsuła się karetka.
- Piotr co jest?! - krzyknął Wiktor.
- Właśnie nie wiem! - również krzyknąłem - nie jedzie dalej!
Wyszłem z karetki i spojrzałem pod koło.
- Co jest no? Mamy gumę czy co? - zapytał Adam.
- Weź mi skręć koła, szybko!
- Co?!
- Skręć kołaaa!
- Stary pacjent nam się dusi!
- Skręć mi koła! Nie chce jechać, nie rozumiesz? - zdenerwowałem się.
Wszedłem do karetki.
- Mówiłem tyle razy, że to jest stary rupieć! Doktorze nie pojedziemy dalej.
- Piotr dobra. Wezwij centrale. Adam do mnie, do mnie, do mnie, jazda! - krzyczał Wiktor.
- 21S. Stanęliśmy w lesie, musicie przysłać drugą karetkę - powiedziałem.
- "Przyślemy gdy zwolni się zespół..."

*25 minut później*
Druga karetka przyjechała po kilku minutach. Byliśmy już na drodze.
- A ten co? - powiedziałem - Pędzącej karetki nie widziałeś!
Jechaliśmy 10 km/h. Karetka śmiesznie tak wygląda. Zaśmiałem się.
- Goń go Piotr - śmiał się Wiktor - wsiąć mu na koło.
Kiedy byliśmy już niedaleko szpitala, zapytałem Wiktora.
- Czemu już pan nie operuję, tylko jeździ z nami po krzakach?
- Piotr, zobacz jak tu ładnie - odpowiedział Wiktor.
Nagle przypomniałem sobie, że jestem umówiony z Martyną na 14! Spojrzałem na zegarek. Była już 13:40.
- Doktorze bo miałem wyjść wcześniej - powiedziałem.
- Dobra leć Piotr - odpowiedział Wiktor.
- To w takim razie do jutra.
Poszłem się przebrać. Była już 13:50. Chyba nie zdąże - pomyślałem.
------------------------------------------------------------------------------------------
Skarżyliście się, że opowiadania są za krótkie. Mam nadzieję, że teraz wam będą odpowiadały ;) Jak widzicie miałam ochotę dodać coś z filmu, mam nadzieję, że wam się spodoba.
Dziękuje za przeczytanie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz