CZYTASZ = KOMENTUJESZ!

sobota, 2 stycznia 2016

Rozdział 45. Przeszłość wróci do ciebie jak bumerang.

                                                                    *Piotrek*

Kiedy jeszcze nie znałem Martyny, moje życie kręciło się w okół pracy, dziewczyn i imprezer. Jednak to wszystko zmieniło się momentalnie, kiedy po raz pierwszy zobaczyłem ją na szpitalnym korytarzu. I od tamtem chwili, aż do dzisiejszego dnia nauczyłem się jednej ważnej rzeczy.
Jeśli wchodzi się z kimś w związek to nie ogranicza się to do trzymania za rękę.

26 listopada 2015

- Co ty wygadujesz! - podniosłem głos - Jeśli chciałeś mnie w jakikolwiek sposób przestraszyć, to coś Ci nie wyszło. A teraz wybacz, ale czeka na mnie Martyna.
Byłem już dobre dwa metry od niego, kiedy niespodziewanie krzyknął.
- Dość Piotrek! - oznajmił podchodząc do mnie - Nie poznaje Cię - mruknął, mierząc mnie wzrokiem, a ja poczułem się jak intruz we własnym domu - Stałeś się zwykłą dupą. Kto jak kto, ale Ty? Ten, który zawsze powtarzał, że miłość jest dla idiotów? Stary Piotrek, zabawiłby się z laską najwyżej tydzień, a potem kopnął ją w dupe i zapomniał! A teraz co? Zakochałeś się jak ten ostatni frajer i chmurki mają kształt serduszek? - zaśmiał się, wpatrując się we mnie - Naprawdę nie mam nic do twojego związku z Martyną, ale są sprawy, które powinieneś postawić przed nią.
- Pozwól, że to ja będę decydował co stawiam na pierwszym miejscu - warknąłem, patrząc mu prosto w oczy.
- Albo to załatwisz - zacisnął zęby - Albo ja to zrobię.
- Zrób coś dla mnie. Nie wpieprzaj się w to, jasne? - odparłem i zacząłem iść w kierunku bramy - Życzę miłej nocu.
Trzasnąłem starą furtką i odjechałem.

- Kochanie? - powiedziałem, odkładając kluczyki od samochodu na komode. Usłyszałem jak stawia stopy na podłodzę, a potem przemieszcza się po pokoju i wyłania się z sypialni. Spojrzałem na nią, a moje serce w tamtym momencie dziwnie zabiło - Tak strasznie Cię przepraszam.
Martyna miała na sobie czarną sukienę do połowy ud i wysokie, czerwone szpilki. Wyglądała tak pięknie.
- Piotrek coś się stało? - zapytała zdezorientowana, kiedy do niej podchodziłem.
- Kochanie - przejechałem dłonią po jej włosach - Chyba będziemy musieli to przełożyć.
Widziałem, że była rozczarowana, ale ja, chociaż naprawdę chciałem, nie byłem w nastroju do spędzenia wieczoru w jej towarzystwie.
- Nic nie szkodzi - odparła, kładąc dłonie na moich ramionach - Powiesz mi co się stało?
Przyciągnałem ją bliżej siebie, aby nasze ciała się stykały.
- Nic - odpowiedziałem.
- Mhmm - mruknęła - To dlaczego wyglądasz jakbyś przed chwilą zobaczył ducha?
- Wcale nie zobaczyłem ducha - pocałowałem ją w czoło - Tylko jak pięknie wyglądasz.

I jeśli chodzi o tamten tydzień, to nic pozatym się nie wydarzyło. Mogłem się jednak domyślić, że to cisza przed burzą, o której mówił Wiktor...

3 grudnia 2015

Do tamtego dnia nie rozmawiałem z Adamem praktycznie o niczym. Co prawda mieliśmy ze sobą kilka dyżurów, ale nie odzywaliśmy się do siebie jeśli nie było potrzeby. Wieczorem jednak, kiedy oboje kończyliśmy dyżur, zaczepił mnie na zewnątrz stacji.
- Możemy w końcu pogadać? - brzmiało to bardziej jak rozkaz niż pytanie - Przestańmy zachowywać się jak dzieci.
- Jeśli chcesz - rzuciłem obojętnie.
Chyba go to uraziło, ale nie dał tego po sobie poznać.
- Posłuchaj - zaczął - Potrzebowałem pieniędzy natychmiast. Nie była to mała sumka, dlatego nawet nie chciałem Cię tym martwić, a wtedy były jeszcze problemy z Martyną.
- Dlatego lepiej wziąć kase od jakiegoś fałszywego faceta? - przerwałem mu - Masz w okół siebie tyle osób. Ja, Martyna, Wiktor - wymieniłem kilka z nich - A ty i tak poszłeś jak zbity pies do tego... pajaca. A nie! Zapomniałem, że tu chodzi o kase. Im więcej tym lepiej, prawda? Co taki ktoś jak ja może Ci dać. Marne grosze, a On! Zaproponujesz mu pewną sumkę, a On Ci jeszcze trochę dorzuci.
- Przestań pieprzyć - zmarszczył brwi - Myślisz, że Góra śpi na pieniądzach?
- Tak właśnie myślę, bo na takiego wygląda.
Przez chwilę nic nie mówił i zapewnie zastanawiał się co mógł odpowiedzić.
- Gdybym nie wziął od niegi tych pieniędzy to... - głos mu zadrzał - To Baśka wylądowałaby na ulicy, a ja... Wpakowaliby mi kule w łep, rozumiesz.
Podeszłem bliżej niego, nie wierząc własnym uszą.
- W co ty się wpakowałeś? - warknąłem.

Podczas tamtej rozmowy nie powiedział mi prawie nic. Pogodziliśmy się jednak. Może gdyby wyznał mi cała prawdę od razu, nie siedziałbym teraz na tym okropnym zielonym, szpitalnym krześle.

4 grudnia 2015

Stanąłem pod ścianą obok uchylonych lekko drzwi. W pokoju w którym się znajdowałrm, akurat nikogo nie było, więc mogłem stać tam, dopóki nikt nie nie zauważy, lub sam się nie wydam.
- Sądzę, że jest pani dobrą ratowniczką - Spojrzał w jej oczy - Ma pani potencjał i... i ogromną ambicję - próbował dobrać odpowiednie słowa w jedną, zgrabną całość, co nie wychodziło mu najlepiej.
Dziewczyna skrzywiła się i nerwowo przygryzła wargę. Widząc to, Góra wstał z krzesła i niesfornie zaczął krążyć po pokoju. 
- Z pani podejściem, pacjenci będą zadowoleni. Nie wykluczone, że będziemy najlepszym zespołem w okolicy. Jest pani taka... delikatna i... Stanowcza zarazem. To mnie intryguję. 
Uniosłem do góry brwi, jakby miało mi to pomóc w zrozumieniu jego słów.
Rozmowa między nimi szybko się rozwinęła. Nachylił się nad nią, podpierając jedną ręką o blat biurka i poprawił spadające mu z nosa okulary. Martyna odchyliła się lekko w drugą stronę, prawie spadając z krzesła. 
- Nie można zmarnować tak świetnej kobiety! - zdecydowanie przesadził z entuzjazmem w głosie - Mieć taką kobietę w zespole... a co dopiero w domu! 
Uniosłem ze zdziwienia brwi. Martyna zrobiła to samo.
- Żartuję oczywiście - gwałtownie się wyprostował, a dziewczyna podskoczyła - Oczywiście chodzi mi o dobro pacjentów. Przecież każdy chciałby, żeby zajmowali się nim profesjonaliści, a pani jest jedną z tych osób. Nielicznych zresztą... Na przykład taki Strzalicki.
Zdawało się, że pomylił moje nazwisko specjalnie.
- Strzelecki - poprawiła go niepewnie. 
Zamilkł na chwilę i spojrzał na uchylone drzwi by sprawdzić, że nikt ich nie podsłuchuję. Najwyraźniej żadne z nich, nie zdawało sobie sprawy, że ich słyszę. 
- No właśnie... - znów zaczął krążyć po niewielkim pokoiku - Przecież to kierowca karetki, który nie wiadomo co robi w pogotowiu. A pani...?
Ponownie stanął nad dziewczyną. Martyna lekko skrępowana, wstała z krzesła i stanęła po drugiej stronie.
- Niech pani to dobrze przemyśli... - zmienił swoją taktykę - Mówmy sobie po imieniu - wyciągnął przed nią dłoń - Artur jestem.
Uśmiechnęła się delikatnie, ściągając do siebie brwi. Byłem przekonany, że wtedy zastanawia się co odpowiedzieć.
Nagle do pokoju wszedł Adam. Jak oparzony odskoczyłem od futryny drzwi i stanąłem na przeciwko niewielkiej komody.
- Kwiatki oglądasz? - stanął w niewielkiej odległości ode mnie i spojrzał na mnie zdziwiony. Zdałem sobie sprawę, że wbiłem wzrok w lekko już uschniętego kwiatka. - Od kiedy jesteś miłośnikiem przyrody?
Wziąłem do ręki białą doniczkę, by wyglądać bardziej przekonywująco.
- Od pewnego czasu.
______________________________________________________________________
Taki zwrot akcji :)
Kochani znów siedze w nocy i piszę, bo tak mi wygodnie. Ale pomijając fakt, że znów się nie wyśpie, co czujecie po tej części? ;)
Te wszystkie wydarzenia mają jakiś tam związek (mniejszy, większy, albk w ogóle go nie mają) z tym co się wydarzy w kolejnych opowiadaniach. Nie wiem czy to wam się spodoba, bo wybiegnie to chyba trochę poza tematykę moich opowiadań, ale pożyjemy, zobaczymy.
Uwaga spojler!
Nadal będzie to o Martynie i Piotrku.
I chciałabym Wam jeszcze powiedzieć, że chyba narazie wracam do starego trybu, czyli nowe opowiadania w każdy weekend. Tak chyba było najwygodniej.
Te trzy rozdziały, jeden po drugim, były taką formą przeprosin. Nazywajcie to jak chcecie ;)
To chyba tyle co miałam do przekania, chociaż mam wrażenie, że o czymś zapomniałam... No nic :)
Do następnego!
Natalia

Ps. Jeśli sądzicie, że ostatnie częśći są nieco zaniedbane, nie wiem jak to nazwać. Chodzi mi o to, że jest mało takich opisów, to wiedzcie, że jest to zamierzone.

Ps2. Jeśli lubicie książki koniecznie przeczytajcie Serce ze szkła Kathring Lange! Dla tych, którzy lubią tajemnice, strach, ale i niewielki wątek miłosny. Książka trzyma w napięciu do końca, naprawdę do ostatniego słowa...
                                                         
"Jeśli się zakochasz, umrzesz"

Koniecznie przeczytajcie!!!

6 komentarzy:

  1. Noc to jest najlepsza pora do tworzenia i powie ci to każdy artysta.
    Nie martw się, nie ty jedna siedzisz po nocy pisząc opowiadanie i popijając zimną już herbatkę z cynamonkiem :-)
    W twoim wykonaniu, chyba wszystko nam się spodoba. No chyba, że masz zamiar przesładzać.
    Zaniedbane? Ja nie zauważyłam zaniedbania.
    Mówiłam już, że nowa forma, pisania z datami, bardzo mi się podoba?
    Wstęp dzisiaj po prostu genialny. Taki prawdziwy i napisany niczym przez światowej sławy pisarza. Naprawdę, nie przesadzam.
    Szczególnie spodobało mi się ostatnie zdanie „Jeśli wchodzi się z kimś w związek to nie ogranicza się to do trzymania za rękę.” Pięknie.
    W ogóle wyrabiasz się w pisaniu. Z każdym rozdziałem, coraz lepiej ci to wychodzi.
    Brata Piotrka chyba troszeczkę poniosło, ale trzeba przyznać, że trochę racji miał. „Stary” Piotrek, faktycznie, zostawiłby Martynę po tygodniu, ale jak wiadomo ludzie się zmieniają, bo niektórych osób zwyczajnie nie jesteśmy w stanie wyrzucić ze swojego życia. Miłość i tyle...
    A fakt, faktem, że czasem trzeba coś ukryć przed tą drugą osobą, ale oczywiście trzeba to robić z głową, bo o takich problemach, jak ma Piotrek, to Martyna raczej wiedzieć powinna.
    A Piotrek, to chyba tak bajecznie zakochany, jakby go sobie Martyna wokół palca omotała.
    Ten ich związek to jest chyba za idealny.
    A no tak, już prawie zapomniałam o sprawie z Adamem.
    No, to ładnie. W co on się wpakował? Nic, więc dziwnego, że nie chciał martwić przyjaciół. Tak to jest. Im mniej wiesz, tym dla ciebie lepiej.
    Czy ja dobrze przeczytałam, że on rozmawiał z Martyną?
    Zaskakujesz mnie. I to jak najbardziej pozytywnie. Teraz to ja już chyba nie wytrzymam do weekendu, na następną część.
    Scena z doniczką świetna.
    I przesadziłam z tym, chyba.
    Buziaki :-*

    OdpowiedzUsuń
  2. Super opowiadanie.Dzisiaj nie mam czasu na napisanie długiego komentarza,ale obiecuje że następny taki będzie.Spróbuje wytrzymać do weekendu.Ściskam mocno/Wiki***

    OdpowiedzUsuń
  3. Natalia, to opowiadanie jest świetne, zreszta jak wszystkie ;D już nie mogę się doczekać kolejnej części :3

    OdpowiedzUsuń
  4. Super super super! A do weekendu jeszcze tyle czasu:(
    Mam nadzieję, że jednak szybko wstawisz kolejną część, bo jak myślę o tym, że nie przeczytam nic nowego przez caly tydzień to chcę mi się płakać. Nie mogę się już doczekać do czego sprowadzają się te wszystkie wątki ! :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Serce ze szkła róenież czytałam :-D Wspaniała ksiażka! Już nie moge doczekac sie weekendu :-*

    OdpowiedzUsuń
  6. Opowiadania są super, a to jest genialne. Mam nadzieję że Góra zostawi Martynę w spokoju. :-) A swoją drogą znacie jakieś fajne blogi o na sygnale? Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń