CZYTASZ = KOMENTUJESZ!

poniedziałek, 29 lutego 2016

Rozdział 51. Bez ciebie serce nie bije, jak powinno bić.

*Piotrek*

Ale się nie obudziła. Jej oczy pozostały zamknęte.
Opuściłem sale czując, że dłużej nie dam rady tam siedzieć. Zostawiłem Martynę z pielęgniarką, która zaczęła sprawdzać jej czynności życiowe i wyszedłem na zewnątrz. Drzwi zamknęły się i przestałem słyszeć dźwięki urządzeń, do których podłączona była Martyna.
Nie chciałem być tu dzisiaj sam. Nie chciałem spędzić samotnie kolejnego dnia tutaj. Zacząłem sprawdzać wszystkie kieszenie w poszukiwaniu telefonu komórkowego. W końcu znalazłem niewielkie urządzenie, które kupiłem kilka dni temu, bo poprzedni telefon uległ małemu wypadkowi. Jestem pewnien, że jego resztki nadal leżą na przeklętym parkingu.
Zdarza się.
Odblokowałem telefon i wyszukałem numer, który od niedawna istnieje w moim spisie kontaktów. Po trzech sygnałach, odebrał.
- Coś się stało Piotrek?
Zastanowiłem się chwilę.
-Właściwie to nie. Dzwonie zapytać, czy nie mógłbyś przyjechać do szpitala - przerywam na chwilę - Do Martyny.
Nie muszę czekać ani sekundy na odpowiedź.
- Jasne - odpowiada - Będę za dwadzieścia minut. Mogę wziąć ze sobą Wojtka?
- Jeśli nie boi się szpitali i nieuczesanej Martyny, to pewnie - uśmiecham się smutno - Do zobaczenia tato.
Rozłączam się. Nie wiem, czy czuje to co czuje dlatego, że zadzwoniłem do niego i proszę go o coś, aż tak wielkiego, czy dlatego, że powiedziałem do niego tato.
Ciężko stwierdzić.
Wiem jednak, że to uczucie to mieszanka radości i lęku. 
Zajmuje miejsce na krześle za mną i opieram głowę na dłoniach.
Dokładnie dwadzieścia dwie minuty później na korytarzu pojawia się mężczyzna z chłopcem u swojego boku. Wstaje, kiedy się przede mną zatrzymują.
- Witaj Piotrek - mówi i kładzie swoją dłoń na moim ramieniu - Czy z Martyną wszystko w porządku?
- Bez zmian - odpowiadam, a potem schylam się i wyciągam dłoń do chłopca - Siemanko - mówię, zmuszając się do uśmiechu, a chłopiec przybija mi piątkę - Co tam u ciebie?
- Nic. Tata zapytał czy chce przyjechać do Ciebie i Martyny to się zgodziłem - mówi szybko, uśmiechając się przy tym - Gdzie ciocia?
Prostuje się, będąc w niemałym szoku. Ciocia to słowo odbija mi się w głowie. Spoglądam na chłopca, który wpatruje się we mnie swoimi dużymi, brązowymi oczami, a jego brązowe włosy, trochę je zasłaniają.
- Martyna teraz śpi. Nie wolno jej budzić wiesz? - odgarniam jego włosy na bok - Ale obiecuje, że jak tylko się obudzi, będziesz mógł do niej wejść, zgoda?
- Zgoda! - krzyczy szczęśliwy - A mogę pograć na twoim telefonie?
Znów wciągam z kieszeni telefon i podaje mu.
- Jeśli tylko znajdziesz na tym gracie jakieś gry, to bierz - śmieje się.
- Ekstra! - uśmiecha się, zabierając ode mnie komórkę, a potem siada na krześle.
Obserwuje go przez chwilę, a potem spogladam na ojca.
- Przepraszam, że go tu przyprowadziłem. Nie miałem go z kim zostawić, kiedy zadzwoniłeś. Dzwoniłem do opiekunki, ale ona nie może dzisiaj przyjść - mówi.
- Spokojnie. Nic nie szkodzi. Myślę, że nie będzie sprawiać dużego kłopotu - znów spoglądam na Wojtka, który skupił się już na grze. Jest tak zafascynowany, że zaraz spadnie z krzesła.
- Cieszę się, że przyjechałeś - wyznaje, nie spuszczając wzroku z chłopca.
- To ja cieszę się, że zadzwoniłeś. Nie wiesz jaką radość sprawił mi twój telefon. Nawet jeśli okoliczności nie są najlepsze.
Potwierdzam, że rozumiem ruchem głowy.
- Strasznie mi przykro. Nie rozumiem jak można zrobić komuś takie okropieństwo. Ten człowiek powinien trafić jak najszybciej do więzienia!
- Racja - mówię cicho, powstrzymując łzy, które cisną mi się do oczu. Odchodze od niego i staje na przeciwko drzwi do sali dziewczyny. Czuje, że zaraz nie wytrzymam i wybuchne. Każde źle wypowiedziane słowo, każdy gest, przypomina mi o tym, co się stało. Każda najmniejsza rzecz, przypomina mi o Martynie. Widzę ją w każdej osobie, która przechodzi obok mnie.
Ojciec podchodzi do mnie i bierze głęboki oddech.
- Piotrek posłuchaj. Musisz mi wybaczyć. Nie chciałem sprawić Ci przykrości - mówi - Dopiero się ucze. Nie wiem jak to jest być ojcem dla kogoś takiego jak ty. Proszę więc, choć wiem, że to może być za dużo, o wiele za dużo po tym wszystkim co Ci zrobiłem, ale proszę, żebyś mnie zrozumiał. Wojtek jest jeszcze mały, nie wiem jakim powinienem być ojcem dla ciebie.
Patrzę mu w oczy i zauważam, że również powstrzymuje się przed płaczem.
- Rozumiem - szepcze. I tyle wystarcza, bo on również rozumie.
Nie był idealnym ojcem. Ale czy ktoś nim jest?
Daje upust emocją i po prostu się do niego przytulam. Ten z pozoru niewielki gest, wystarcza, aby pokazać jak bardzo przez te wszystkie lata nam siebie brakowało.

*

Dwa lata temu, w pierwszy wtorek lutego, widziałem ją ostatni raz. Straciła pamięć. Nie pamiętała jak się nazywa, gdzie mieszka, kim była jej matka. Ale najgorsze było to, że nie pamiętała kim jestem ja i tego, co razem przeżyliśmy.
Obudziła się cztery dni po tym, kiedy dała pierwszą oznakę życia - scisnęła moją dłoń. Patrzyła na mnie pustym i przerażonym wzrokiem. Wsłuchiwała się w słowa lekarza, nic nie mówiąc.
Potem czekała ją rehabilitacja. Nadal nic nie pamiętała, ale mimo to, ciągle jej pomagałem. Nie miała przecież nikogo poza mną. Rehabilitacja trwała trzy miesiące i w tym czasie, wróciła do niej pamięć. Po części. Pamiętała swoją matkę, ojca, a nawet sąsiadkę Barbarę, która w dzieciństwie przychodziła do niej, aby się z nią bawić. Ale nie pamiętała mnie. Zaprzyjaźniliśmy się, ale nic więcej nie wchodziło w gre. Nie patrzyłem wtedy na swoje uczucia, najważniejsza była ona i kiedy powiedziała, że wylatuje do Stanów, aby rozpocząć nowe życie i nie potrzebuje już mojej pomocy, pozwoliłem jej. A właściwie nie miałem nic do gadania, bo nasze zaręczyny, nie istniały również tak samo jak nasz związek. I choć ja pamiętałem o wszystkim, o każdej chwile spędzonej razem z nią, zrozumiałem, że pragnie żyć inaczej. Gdzieś, gdzie nic nie przypomina jej o tym, co się stało. Nie zasługiwała na takie życie.
Poprosiła mnie, żebym odwiózł ją na lotnisko. Zrobiłem to. Ciągnąłem jej walizkę, a ona szła obok mnie. Kiedy zatrzymaliśmy się przed bramkami bezpieczeństwa, stanęła na przeciw mnie, powiedziała, że bardzo mnie kocha, za to, że nie zostawiłem jej samej. Ale nadal nie pamiętała. I odeszła. Bramka za nią zatrzymała się w miejscu, a dźwięk kółek od walizki ucichł. Tak samo jak moje serce.

*

Podnosze głowę i mam ochotę coś rozwalic. Znów ten sen. Ten cholerny sen. Obracam głowę i patrzę na siedzącego obok ojca, który tłumaczy coś Wojtkowi na telefonie. Chłopiec uważnie słucha i co chwile zadaje pytania. Wiszący na ścianie zegar wskazuje siedemnastą czterdzieści jeden. Musiałem odpłynąć na ponad godzinę.
- Już wstałeś - słyszę głos ojca - Musiałeś naprawdę mocno zasnąć, skoro nie obudziłeś się nawet wtedy, kiedy Wojtek rzucił twoim telefonem o ścianę.
Marszcze brwi.
- Wojtek rzucił moim telefonem? - powtarzam.
- Odkupie Ci go - podaje mi telefon z pękniętą szybka i oderwanym klawiszem - Wojtek, miałeś coś powiedzieć?
Chłopiec wstaje z krzesła i podchodzi do mnie ze spuszczoną głową.
- Przepraszam, że rzuciłem twoim telefonem o ścianę.
Patrzę na telefon, a potem na chłopaka.
- Spokojna głowa - mówie - Ten telefon to był stary jak świat. Teraz twój tata kupi mi najnowszy model - mrugam do niego okiem. Chłopiec zaczyna się śmiać, zakrywając rękoma usta.
- Tato, a kiedy ja dostane telefon? - pyta swoim słodkim głosem.
- Po tym co zrobiłeś dzisiaj, nie wiem czy w ogóle dostaniesz - odpowiada stanowczo.
- Ale tato, ja jestem już duży jak Piotrek. Zobacz!
Wojtek wdrapuje się na krzesło obok mnie i staje na nim.
- Widzisz? Jestem nawet wyższy! - mówi podekscytowany.
- Dobra, dobra, zejdź już bo jeszcze coś sobie zrobisz.
Uśmiecham się, obserwując chłopca. On siada na krześle, a potem zeskakuje z niego i siada pomiędzy nami.
- Piotrek! - słyszę czyjś zdenerwowany głos - Piotrek!
Patrzę na drzwi do OIOMU i nie wierzę własnym oczom. Przez korytarz biegnie moja mama. Wygląda jakby miała zaraz dostać zawału. Wstaje gwałtownie i idę szybko w jej kierunku. Łapie ją za ramiona i odwracam tyłem do siedzącego niedaleko ojca. Doskonale wiem jak skończy się ich spotkanie...
- Mamo! Co ty tu robisz? - pytam zdziwiony.
- Jak co tu robię? - krzyczy - Właśnie dowiaduje się, że Martyna leży w szpitalu id dwóch tygodni, a Ty nawet mnie o tym nie poinformowałeś!
Widzę w jej oczach, że jest strasznie zła. Racja, nie zadzwoniłem do niej ani razu.
- Przepraszam, mamo. Rozwalił mi się telefon, dopiero wczoraj kupiłem nowy - tłumacze.
- W takim razie nie masz znajomych, żeby pożyczyć i zadzwonić?! Ja siedze spokojnie w domu, a wy tutaj w szpitalu...
Łapie się za serce, a ja prowadze ją do krzesła.
- Spokojnie, mamo. Brakuje jeszcze żebyś dostała zawału - mówię - Przyniose ci wodę, poczekaj tu.
Oddalam się do bufetu za rogiem i proszę o kubek wody. Dwie minuty później jestem spowrotem na OIOMIE.
- Napij się. Musisz się uspokoić.
- Wszystko w porządku? - słyszę głos ojca za swoimi plecami i dosłownie co to, co za chwilę się wydarzy. Odsuwam się kawałek, a mama w tym czasie podnosi wzrok. Jeśli można nim zabić, to ona za chwilę to zrobi.
- Co ty tu robisz? - pyta niepewnie. Powoli wstaje z krzesła i staje na przeciwko mężczyzny - Co ty tu robisz? - pyta ponownie.
- Spokojnie, wszystko Ci wyjaśnie.
- Ja chyba śnie - łapie się za głowę i kręci nią z niedowierzaniem - Jak możesz? - pyta - Jak możesz pojawiać się po tylu latach i siedzieć tu jak troskliwy ojciec? Jak możesz?! - krzyczy.
Kładę rękę na jej ramieniu i próbuje zmusić, alby się trochę uspokoiła.
- Kiedy się spotkaliście? - pyta mnie - Miesiąc temu? Dwa? Rok?
- Mamo spokojnie.
- Zostawiłeś mnie bez środków do życia z małym dzieckiem i teraz co? Wraca cudowny tatuś?
- O czym ty mówisz? - widzę jak ojciec również zaczyna się denerwowac - To ty nie chciałaś ode mnie żadnej pomocy! Zabroniłaś mi kontaktów z synem!
- Po co, skoro miałeś swojego nowego synka - wskazuje na siedzącego i zdezorientowanego Wojtka. Biedny chłopiec o niczym nie wie.
- Tato co to za pani? - podchodzi do nas i przytula się na nogi ojca.
- Kochanie widziałem tutaj jakiś automat ze słodyczami. Idź sobie cos kup - wyciąga z portfela pieniądze i daje je chłopcu. Kiedy drzwi za nim zamykają się, znów zaczynają się kłócić.
- Nie masz prawa spotykać się z moim synem! - krzyczy mama.
- Nie ty za niego decydujesz! Pozbawiłaś go kontaktu ze mną, chociaż tego chciał i potrzebował!
- Potrzebował? Potrzebował to on prawdziwego ojca, a nie kogoś kto boi się zmienić pieluchę!
- Pamiętaj, że to ty doprowadziłas do tego, że odeszłem!
Nie próbuje ich nawet rozdzielić. Nie mam na to siły i cierpliwości. A kiedy zauważam lekarza wychodzącego z sali Martyny, moje serce przestaje na chwilę bić.
- Przepraszam! - próbuje przekrzyczeć moich rodziców. I udaje się, bo obydwoje przestają się kłócić i spoglądają w jego stronę - Pani Martyna się obudziła.
__________________________________________________________________________
Wybaczcie, że rozdział tak późno... Ale byłam ostatnio chora i nie miałam siły aby cokolwiek napisać, a potem w szkole musiałam wszystko nadrobić i nie miałam czasu, żeby coś napisać.
Zresztą teraz tez nie mam, ale nie ważne...
Kolejną czesc postaram się dodać w następny weekend, ale nie obiecuje, bo nie wiem jak to wyjdzie.
Mam nadzieje, że nie będziecie na mnie źli...
A poza tym informuje, że na wattpadzie pojawiła się kolejna część mojej historii. Zapraszam Was! ;)
Może kilka słów o tej części opowiadania w komentarzu? ;) Bardzo by mnie to ucieszyło.
Do następnego!
Natalia

Ilość słów: 1695

8 komentarzy:

  1. Super rozdział

    OdpowiedzUsuń
  2. Fantastycznie napisana część. Super się czytało, tyko szkoda, że tak krótko. Mam nadzieję że kolejna część pojawi się szybciuko:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kolejna świetna część :-) Doskonale opisujesz uczucia, emocje bohaterów, aż przeżywam to wszystko razem z nimi. Twoja historia naprawdę wciąga. Bardzo mi się podoba. Mam nadzieję, że kolejna część pojawi się niedługo. Tymczasem życzę ci mnóstwa weny i wspaniałych pomysłów ;-*

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedy następny rozdział?
    bo znęcasz się nad nami! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Super zapraszam do mnie
    http://hanapiotrnowahistoria.blogspot.com/
    http://wikiagata-nowahistoria.blogspot.com/
    http://nadobreinazle-nowahistoria.blogspot.com/
    http://nasygnalenowahistoria.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Coś się tu jeszcze kiedykolwiek pojawi?
    Zawsze był jakiś odzew przy dłuższej nieobecności, a teraz kompletna cisza? Co się stało?

    OdpowiedzUsuń
  7. Twoje opowiadania są super tylko że już tak dawno nie napisałaś nowego.Chcemy poznać ciąg dalszy co się stanie z Martyną,czy Piotrka sen okaże się rzeczywistością mam nadzieje że nie.Prosimy napisz kolejne opowiadanie 🙏

    OdpowiedzUsuń